wtorek, 15 kwietnia 2014

Żeliwo czy stal?

Co jakiś pojawia się w mojej pracy niepewność - jaki materiał mam w rękach? Odlewnictwo żeliwa jest mi bliskie, mimo wszystko daję się czasem złapać w materiałową pułapkę. Najlepszą znaną mi metodą jest próba przełamania materiału, ale jako destrukcyjna, z reguły nie w chodzi w grę. Żeliwo pęknie, stal się wygnie, ale prostować mi się już później nie chce. Wziąłem się zatem na sposób i do badanego materiału dospawywałem kawałek stali. I tak, jeśli mamy do czynienia z żeliwem, stal przy minimalnym użyciu siły odłamie się ze spawem.
Wczoraj przy jednym z moich pomysłów, o którym szerzej mam nadzieję jutro, uszkodziło się moje własnej roboty imadło. Podkreślić muszę, że ma ono już ponad rok i przez ten czas było solidnie używane.
Uszkodzenie wygląda tak:
a reszta imadła tak:

Podczas pracy nad paleniskiem jeszcze się zastanawiałem jak to jest, że wszystkie tarcze hamulcowe które mam u siebie są żeliwne, poza tą jedną, użytą na imadło. Zdziwko było ogromne gdy łapiąc za imadło, ... zostało mi w ręce. Metaloznawstwo naprawdę jest ciekawe, a praca z żelastwem każdego dnia przynosi nowe objawienia.
Hipoteza stalowej tarczy poszła razem z nią na złomowanie, a imadło uzyskało nową, nie tak już efektowną podstawę.

Ważne że sprzęt jest sprawny i dalej mogę używać mojego hand made imadła. W ramach ciekawostki jego konstrukcja to połączenie starego podnośnika śrubowego i jakiegoś rolniczego wihajstra. Roztwiera się szeroko, kręci wokół własnej osi - po prostu miodzio na warsztacie.

1 komentarz: